Czwartek 2 kwietnia

– Ale potworny potwór! – zawołała przestraszona i odleciała.
Gąsienicy zrobiło się troszeczkę przykro, ale maszerowała dalej po gałązce – raz i dwa, raz i dwa. Przyleciała pszczoła. Obejrzała gąsienicę od nosa aż do ogona.
– No tak – bzyknęła – piękna to nie jesteś, ale potwór? Przesada.
A gąsienica powolutku maszerowała raz i dwa, raz i dwa, przesuwała się po gałązce. Po chwili na wierzbie wylądowała ważka podobna do małego helikoptera.
„Och, co za dziwne stworzenie” – pomyślała i zapytała:
– Jak się nazywasz, włochaty robaku?
Gąsienica z przerażenia zatrzymała się i postanowiła udawać, że jest gałązką. Po chwili do przerażonej gąsienicy podszedł ślimak, wydawało mu się, że to kawałek dziwnej gałązki i o mało co jej nie zadeptał wielką nogą.
– Co tu robisz? – spytał zdziwiony.
– Czekam – szepnęła gąsienica.
– Na co czekasz? – zaciekawił się ślimak.
– Czekam, żeby pofrunąć daleko.
– Pofrunąć! – ślimak zaczął się śmiać tak, że o mało nie zgubił muszelki – Ty chcesz pofrunąć? W tym grubym futrze? Bez skrzydeł? Możesz najwyżej spaść na ziemię, a wtedy znajdzie cię wrona i zje! – i ślimak śmiejąc się powędrował dalej. Zrobił się wieczór, gąsienica trzęsła się z zimna i ze strachu, przytulona do gałązki. Potem przyszła noc.
A nad ranem…
Czy wiesz, co biedronka, pszczoła, ważka i ślimak zobaczyli rano, gdy się obudzili?
Po gąsienicy nie było śladu, a na gałązce wierzby trzepotał się piękny kolorowy motyl. Prostował skrzydełka i szykował się do lotu.